Z mieszkania asystentki kaliskiego posła Leszka Aleksandrzaka, członka komisji śledczej do sprawy Olewnika, skradziono dyktafon i laptop. Znajdowały się na nich nagrania jawnych posiedzeń komisji oraz 17 tysięcy stron analizy materiału dowodowego zgromadzonego przez prokuraturę.
Do kradzieży doszło w poniedziałek w Warszawie. Z mieszkania kobiety, która jest asystentką posła jedynie podczas jego prac w komisji, nie zniknęły pozostałe cenne rzeczy. A co ciekawe, w lokalu znajdowały się inne kosztowności: sprzęt elektroniczny, biżuteria i pieniądze. Mieszkanie nie zostało także splądrowane przez złodzieja.
- Dlatego można domniemywać, iż kradzież miała związek z pracą komisji śledczej. Gdyby okazało się to prawdą, należałoby zwiększyć zakres prokuratorskiego śledztwa. Bo byłby to dowód na to, iż w sprawie Olewnika wciąż ktoś pociąga za sznurki - mówi nam poseł Aleksandrzak.
Polityk zgłosił już sprawę organom ścigania. Poprosił także o objęcie nadzoru nad postępowaniem przez Komendę Główną Policji. Jak mówi, z wyciąganiem wniosków poczeka do zakończenia śledztwa. Na razie nie chce bowiem przesądzać czy kradzież faktycznie miała związek z uprowadzeniem Krzysztofa Olewnika. - W jego sprawie od wielu miesięcy dochodzi do różnych dziwnych zdarzeń. Zobaczymy czy ta kradzież wpisze się w serię niepokojących incydentów - mówi działacz SLD z Wielkopolski.
Poseł dodaje, że do tej pory nie słyszał, by wcześniej ofiarą kradzieży padł inny członek komisji lub jego asystent. Materiały, które zaginęły, zostaną niebawem odtworzone.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?