Tenis stołowy od pewnego czasu w Krotoszynie małymi krokami powstaje z popiołów. Obie drużyny oparte o miejscowych zawodników czynią ciągłe postępy. Sukces zdawał się kwestią czasu. Tak też było z teamem rezerw, który w brawurowym stylu rozegrał zakończony sezon ligowy wygrywając wszystkie 10 spotkań w V lidze. W nagrodę uzyskał awans do IV ligi.
Długo wydawało się, że dołącza do swoich kolegów i rozegrają mecz derbowy. I drużyna pomimo wielkiego zaangażowania i serca w krótszym niż zazwyczaj przez pandemię sezonie ligowym wywalczyła 6 miejsce. Jak dodawali sportsmeni wpływ na to miało kilka czynników. Miedzy innymi zawiłości regulaminowe. Krotoszynianie musieli bowiem w czasie rozgrywek ligowych mierzyć się z zawodnikami drugoligowymi, którzy wzmocnili swoje rezerwowe zespoły. Wynik takich potyczek był z góry przesądzony. Powodowało to frustracje, wszak wykonywana na treningach praca szła na marne.
Na szczęście zmienna fortuna miała dla krotoszynian w ostatnich dniach łaskawe oblicze. Po zakończeniu ligowych zmagań, okazało się, że nie wszystkie drużyny przystąpią do rywalizacji w kolejnym. Władze Wielkopolskiego Związku Tenisa Stołowego zarządziły turniej barażowy Miejsce-miejscowość Lubusz i odległość sprawiły, że z kalisko-konińskiej IV ligi rezygnowały z występu na nim kolejne zespoły. Zawodnicy Krotosza podjęli jednak rękawice. W niedzielę, 27 czerwca przystąpili do gry z innymi drużynami z pozostałych grup w regonie. W wyniku losowania pierwszym przeciwnikiem krotoszynian był team SKTS Rataje III Poznań. Z racji, iż na poziomie III ligi do rozgrywa się jedynie 10 spotkań, wygarną dawał triumf w 6 grach. W przypadku remisu o awansie decydowały rozegrane sety lub w razie dalszego nierozstrzygnięcia małe punkty w nich uzyskane. Krotoszynianie jednak nie zamierzali kalkulować. Wygrali z przeciwnikiem 7:3. Awans był na wyciągnięcie ręki Trzeba było pokonać jeszcze jednego przeciwnika. W finale czekała drużyna LKS-u Błękitnych II Niechód, która wcześniej poradziła sobie z gospodarzami turnieju. Okazało się że to spotkanie było formalnością. Po uzyskaniu 6 punktu mogli podnieść ręce w geście zadowolenia, a mecz przerwano. Wynik końcowy 6:1 nie pozostawia wątpliwości kto w pojedynku był lepszy od strony sportowej.
Na szczególne gratulacje zasługuje Tomasz Olejnik, który w czasie turnieju nie zaznał żadnej porażki. Kadrę stanowili też: Sławomir Grzelski, Konrad Miazek , Bartosz Kostrzewa i Krzysztof Kowalski. Nie dziwi zatem, że po końcu rywalizacji z ust zawodników nie schodził uśmiech. –
Jak widać marzenia się spełniają. Trzeba tylko wierzyć i ciężko pracować przez cały sezon. Wiem też, iż na III-cio ligowym froncie poradzimy sobie znakomicie. Damy radę bowiem determinacji nam nie brakuje
- przyznaje Miazek. Dodaje, ze obecnie trzyma kciuki za drużynę UKS Doliwę Rozdrażew. Ta rywalizuje od wielu lat na tym poziomie i jeśli nie dojdzie do nadmiernej rotacji składu, to czekają kibiców derby, które są solą rywalizacji. Wyzwalają one dodatkowe siły, wszak mierzą się w nich często dobrzy znajomi
Pierwszy trening polskich piłkarzy pod okiem 2500 kibiców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?