– Zakończono już zbieranie materiału przygotowawczego w sprawie przeciwko Krzysztofowi K. – informuje Jarosław Żak, prokurator rejonowy w Śremie, który niedawno skierował akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Śremie.
34-letni mężczyzna będzie odpowiadał za usiłowanie gwałtu oraz prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu. Za pierwszy czyn grozi mu od 2 do 12 lat pozbawienia wolności, za drugi do roku za kratami.
– Krzysztof K. nadal przebywa w Areszcie Śledczym w Śremie – mówi Jarosław Żak. Trafił tam 27 czerwca, w tym samym dniu, w którym młoda śremianka zgłosiła policji, że usiłowano ją zgwałcić. Do napaści miało dojść w parku Puchalskiego.
Według śremianki, kiedy ta przechodziła przez jedną z parkowych alei, została zaatakowana przez mężczyznę. Napastnik na jej widok miał podciągnąć opuszczone spodnie, po czym rzucił się na nią, przewrócił na ziemię i próbował zgwałcić.
Kobieta zdołała się wyrwać agresorowi i uciekła. Od razu udała się na komendę śremskiej policji. Wersja oskarżonego o tę napaść Krzysztofa K. różni się od tej, którą przedstawiła młoda śremianka.
– Jest mi ogromnie wstyd jako człowiekowi i mężczyźnie, że tą panią spotkało coś takiego. Lecz nie ja jestem sprawcą tego czynu – mówi Krzysztof K.
Mężczyzna jak twierdzi, jechał rowerem. W pewnym momencie dostał SMS-a od swojej narzeczonej, więc się zatrzymał, aby go przeczytać. – W trakcie odczytywania wiadomości podjechało do mnie dwóch chłopaków. Zostałem przewrócony – twierdzi bezdomny. Sprawcy mieli go pokopać, zabrać telefon i koszulkę oraz uszkodzić koło w rowerze.
– Zerwałem się na nogi i uciekałem. Jadąc bardzo szybko na uszkodzonym rowerze, oglądałem się za siebie, czy nadal mnie nie gonią. W pewnym momencie wpadłem na kogoś i przewróciłem się. Po krótkiej szamotaninie krzyknąłem przepraszam, po czym podniosłem rower i dalej pojechałem – twierdzi Krzysztof K.
Zastanawiające jest, że 34-latek miał zostać zaatakowany przy dworcu PKP i uciekał uszkodzonym rowerem aż do parku Puchalskiego, wciąż oglądając się za siebie. Krzysztof K. ma nadzieję, że znajdą się świadkowie, którzy potwierdzą jego wersję wydarzeń z końca czerwca.
– Oskarżony nie przyznaje się do winy, jednak jego relacja nie znalazła potwierdzenia w toku postępowania – mówi Jarosław Żak. – Z materiału dowodowego wynika, że Krzysztof K. dopuścił się przedstawianych mu zarzutów – dodaje.
Dodatkowo jego sytuację pogarsza fakt, że był pijany, kiedy został zatrzymany. Policja stwierdziła u niego 0,75 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu. Jego przeszłość także nie stawia go w korzystnym świetle. Krzysztof K. nie ma stałego miejsca zamieszkania. Jakiś czas mieszkał w hostelu w Nochowie. Według mieszkańców Nochowa nie można mu ufać.
– Zawsze obiecywał poprawę, niestety, były to tylko puste słowa – mówi jeden z mieszkańców hostelu. Na dodatek oskarżony już raz trafił za kraty.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?