W miniony piątek śremianie wyruszyli do Katowic, gdzie oficjalnie rozpoczynała się planowana wyprawa do Turcji. Do przejechania mieli Słowację, Węgry, Rumunię i Bułgarię. Nie wszyscy wierzyli, że pięciu śremianom uda się dotrzeć 36-letnim żukiem strażackim aż tak daleko. Ale i tak mocno trzymali za nich kciuki.
- Pomysł na uczestnictwo w Złombolu zrodził się w zeszłym roku, gdy dowiedziałem się więcej o samym projekcie - mówi Bartek. - Potem wystarczyło, że inni dali się namówić, znaleźli się sponsorzy i oto jedziemy - dodaje.
W Złombolu biorą udział auta o konstrukcji komunistycznej. Firmy, które wspomogą fundację "Nasz Śląsk", mogą umieszczać na samochodach swoje logo. Zebrane pieniądze zostają przeznaczone na zakup potrzebnych rzeczy dla domów dziecka.
W tym roku w Złombolu bierze udział ok. 120 załóg i 8 motocykli.
- Żuka odkupiliśmy od strażaków ochotników z Ostrożnicy za tysiąc zlotych. Zresztą warunkiem udziału w wyprawie jest posiadanie pojazdu rodem z komunizmu, którego wartość zakupowa nie przekracza właśnie tego tysiąca zł - tłumaczy śremianin.
Oczywiście w sam samochód śremska załoga musiała co nieco "włożyć", ale tylko po to, aby szczęśliwie dojechać do celu.
- Organizatorzy nie ingerują, co z tym samochodem zrobimy. Możemy nawet mieć silnik od porsche - śmieje się Bartek. W śremskiej maszynie na "lepszy model" jedynie zamieniono skrzynię biegów.
Przed wyprawą mężczyźni nie myśleli o problemach, które mogły ich spotkać w trakcie drogi. - Najważniejsze jest samo nastawienie. Chęć przeżycia przygody jest o wiele silniejsza, niż przeciwności, które zawsze się pojawiają. No i mamy świadomość, że pomagamy dzieciakom, a to też daje nam siły - Bartek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?